Zespól Błażowianki, który w przerwie między sezonami dokonał zmiany trenera, Tomasza Orłowskiego zmienił imiennik Drewniak, zmagania w nowym sezonie 2010/2011 rozpoczął od wyjazdowej konfrontacji z jednym z faworytów ligi CCC Dąbrówki. Już sam przedmeczowy stan liczebny i typowo piłkarski pozostawiał wiele do życzenia, brakowało kontuzjowanych Grzegorza Chuchli, Piotra Kruczka, Makary i Gwazdacza a na dodatek Robert Mijalny pauzował za kartki z ubiegłego sezonu. W pierwszym składzie ujrzeliśmy zatem absolutnego debiutanta Dariusza Kustrę, oraz Pawła Chuchlę (2 występ), powracającego po dłuższej przerwie Mateusza Jamroza i Pawła Majchra. Początek spotkania odbywającego się przy tropikalnych temperaturach był powolny i zespoły bardziej myślały o tym jak tu wybiegać dziewięćdziesiąt minut niż jak mecz wygrać. Błażowianka schowana za podwójną gardę czyhała na swą okazję, takowa nadarzyła się już w 5 minucie lecz po błędzie środkowego obrońcy CCC nie potrafiliśmy jej wykorzystać. Następna przytrafiła się w 9 minucie Dariusz Kustra próbował zagrać do Wojciecha Kruczka, podanie przeciął obrońca gospodarzy, na tyle jednak źle wybijał futbolówkę, że trafił nią w Wojciecha Kruczka, który mając przed sobą tylko bramkarza lewą nogą celnie trafił w długi róg. Konsternacja zapanowała w obozie gospodarzy bo przecież miało być łatwo i przyjemnie. Rywale próbowali grać tzw. podaniami z klepki lecz kończyło się to zazwyczaj przed szesnastką gości. Moment nieuwagi i błąd przy wybiciu piłki Mirosława Perlińskiego spowodował dogranie jej na lewe skrzydło, wrzutkę której nie dał rady dokładnie wybić Ireneusz Jamrozik, piłka spadła na dwunasty metr pod nogi Pawła Kędzierskiego, który bez namysły huknął do pustej bramki, na linii bramkowej próbował interweniować Ostafiński, lecz po jego nodze futbolówka wylądowała w siatce. Uradowani takim obrotem sprawy zawodnicy Marka Kramarza na chwilę znów się zdrzemnęli w 27 minucie,a Paweł Chuchla po katastrofalnych błędach środkowych graczy CCC strzałem z jedenastu metrów znów odzyskał prowadzenie. CCC raz jeszcze postanowiło zaatakować lecz dobrze zorganizowane szyki defensywne nie pozwalały na wiele. Gwizdek na przerwę oba zespoły przyjęły z ulgą bo temperatura wyssała wszystką energię z ich ciała. W przerwie kontuzjowanego Pawła Chuchlę, który rozegrał bardzo dobre zawody zmienił Piotr Brzęk. Po antrakcie gospodarze ruszyli do natarcia z którego nic nie wynikało, wprawdzie częściej przedzierali się pod nasze pole karne lecz tam defensorzy wspomagani w szczególności przez walecznego Kustrę radzili sobie bez zarzutu. Raz tylko Ireneusz Jamrozik musiał pokazać swój spory kunszt bramkarski, kiedy po strzale z 20 metrów w długi róg musiał wyciągnąć się jak struna i wybić piłkę na róg. Niestety nie ustrzegliśmy się katastrofalnej pomyłki w skutkach w 64 minucie, gdy nasi defensorzy zamiast wybić piłkę w pole sprezentowali ją Łukaszowi Wróblowi, który takich okazji nie zwykł marnować. W tym momencie to Błażowianka miała spory problem, bo nie dość, że przeciwnik wyrównał to brakowało zmian a co niektórzy mimo, że ambitnie walczyli ich potrzebowali. Z utęsknieniem czekaliśmy na końcowy gwizdek, ale czas płynął jakby pod prąd. Najlepszą receptą w takim wypadku byłby atak, ale czy nas na to w tym momencie było stać? Jednak resztkami sił udało się stworzyć tą jedną wymarzoną okazję. Mirosław Perliński przejął piłkę, zagrał do Wojciecha Kruczka, który natychmiast uruchomił Marcina Sobkowicza, ten uniknął pozycji spalonej, ładnie przyjął piłkę i popędził na spotkanie z bramkarzem CCC, wyczekał go, położył na ziemię, a następnie skierował piłkę do pustej bramki. Zostało dziesięć minut, gospodarze ruszyli do ataku raz jeszcze, mnożyły się rzuty rożne, ale z wszystkich Błażowianka wychodziła obronną ręką. Ostatnie trzy doliczone minuty były typową wybijanką, która miała przynieść cenne punkty w postaci utrzymanego rezultatu. Udało się i podopieczni Tomasza Drewniaka po raz pierwszy pokonali drużynę z Dąbrówek od momentu debiutu gospodarzy w V lidze.
temik 3
|