W drugiej kolejce rozgrywek V ligi w Błażowej doszło do derbowego spotkania Błażowianki ze Strugiem Tyczyn. Na przeciw siebie stanęli grający kiedyś razem trenerzy Wiesław Ślączka dziś opiekun Strugu i Tomasz Drewniak coach Błażowianki. Obaj tydzień temu wygrali swe pojedynki, dzisiaj któryś z nich chciał kontynuować passę zwycięstw. W drużynie gospodarzy znów kłopoty kadrowe Mirosław Makara, Grzegorz Chuchla leczą kontuzje, Wojciech Kruczek ogrywał wesele, Robert Mijalny wybył w Polskę, a jego brat Marcin bawił na weselu w mazowieckim. Debiut w pierwszej drużynie musiał zaliczyć Piotr Woźniak i ze swych zadań wywiązał się pozytywnie. Początek spotkania podobnie jak cały mecz należał do gości, to oni prowadzili grę, Błażowianka skupiała się na grze defensywnej i celem było nie stracić gola. Jednak rywal na zdobycze bramkowe miał już szansę w 26 minucie, kiedy to Zawadzki po złym ustawieniu Adama Chuchli znalazł się oko w oko z Ireneuszem Jamrozikiem lecz ten nie z takich opresji wychodził obronną ręką, tak też było i w tej sytuacji, nie minęły cztery minuty a Brocki zagrał głową do Adama Ciupaka lecz ten mając przed sobą praktycznie pustą bramkę przestrzelił. W 42 minucie dośrodkowanie z lewej strony boiska mogło przynieść Strugowi prowadzenie, lecz strzał głową Bryka minął spojenie słupka z poprzeczką o centymetry. Gospodarze schowani za podwójna gardę odpowiadali tylko strzałami z rzutów wolnych bitych z dalszej odległości, lecz niestety mijały one bramkę Pawła Sochy. Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym remisem, gospodarze wyprowadzili zabójczą kontrę, Tomasz Drewniak zagrał do Pawła Chuchli ten szybko podał do Marcina Sobkowicza a ten nie mając czasu kropnął z czternastu metrów z zaskoczenia obok bezradnie interweniującego Pawła Sochy. Po antrakcie spodziewać się można było zdecydowanego szturmu gości, lecz nic takiego nie miało miejsca, wprawdzie Strug nadal prowadził grę, ale sytuacji bramkowych nie stwarzał. Wyjątkiem była ta z 76 minuty, kiedy to Brocki znalazł się sam na sam z Ireneuszem Jamrozikiem i go pokonał, ale na nieszczęście dla gości zrobił to z ewidentnego spalonego, znakomicie w tej sytuacji zachował się Piotr Brzęk pozostawiając rywala na ofsajdzie. W końcówce spotkania Błażowianka powinna zdobyć jeszcze choć jedną bramkę, lecz najpierw Piotr Kruczek powracający po kontuzji nie dostrzegł Dawida Gwazdacza, który czekał aby dołożyć nogę i trafić do pustej bramki, za moment po podaniu wspomnianego Piotra Kruczka, Dariusz Kustra nie dosięgnął piłki mając pustą bramkę przed sobą, a strzał Marcina Sobkowicza po podaniu Marcina Mijalnego minął nawet siatkę ogradzającą stadion. W 90 minucie Marcin Mijalny po kontrze uruchomił Dariusza Kustrę, lecz ten przestrzelił obok bramki z 14 metrów. Końcowy gwizdek arbitra trzeba dodać bardzo dobrze prowadzącego te zawody Błażowianka przyjęła z wielką radością, Strug napewno z wielkim niedosytem bo z przekroju gry nie był zespołem gorszym, ale minimalnie mniej skutecznym.
temik 3 |